Wyczytałem jeszcze, że na potrzeby tego filmu nauczyła się także bekać, co zupełnie deklasuje Roberta ;]

No,rzeczywiście poświęcenie.Zwłaszcza z tym bekaniem ;)

a ja słyszała, że zrezygnowała z roli ponieważ nie chciała zgolić głowy na łyso, czego wymagała rola.

Tak, dostała propozycję w filmie "Bez mojej zgody", tam właśnie miała dać ogolić sobie głowę, ale Bogu dzięki, że tego nie zrobiła. Nie wyobrażam sobie jej łysej...

Chyba bym w deprechę wpadła jakby się zgoliła.Ja żałuję,że ścięłam włosy do ramiom,a co dopiero na łyso.Ona jest zbyt ładna żeby z łysą głową chodzić ;)

Łademu we wszytskim ładnie- wystarczy popatrzeć na Natalie Portman- mnie np najbardziej podobała się gdy zgoliła głowę bo to podkreśliło jej rysy. Sądzę, że Dakocie też nie byłoby najgorzej choć ja również na jej miejscu bym się nie zgodziła.

Aczkolwiek nie sądzę by zgolenie głowy było głownym powodem dlaczego Dakota odrzuciła rolę bo przecież Sofia Vassilieva zdeje się też tego nie zrobiła.. Ale ogólnie się cieszę, ze to zrobiła bo film był dość średniawy jak dla mnie.

Sofia zgoliła głowę. Bycie aktorem to nie tylko stanie przed kamerę i recytowanie scenariusza. Jak aktor ma zagrać osobę chorą na raka i oddać jej cierpienie jeśli nie chce nawet ponieść tego minimalnego wyrzeczenia jakim jest zgolenie włosów które i tak zaraz odrosną?
Dla osób chorych na raka utrata włosów to najmniejszy problem. Oni walczą o życie.

Jeśli to prawda, że Dakota odmówiła tylko i wyłącznie z tego powodu to oznacza to, że niestety nie dorosła jeszcze do bycia aktorką. Mogłabym zrozumieć odmowę wynikającą np. z niechęci przytycia, bo takie skoki wagi to jednak nadszarpywanie zdrowia ale włosy?

Ale nią jest i to świetną nie wiele jest młodych aktorek które są lepsze niż ona taka jest prawda. A kwestia dorosłości nie ma tu nic do rzeczy. Po za tym to jej sprawa jakie role przyjmuje, a jakich nie i dla czego tak robi.

Ps. Po za tym coś nie chce mi się wierzyć by Dakota odmówiła zgrania w filmie z tak błahego powodu

Nie oceniam talentu Dakoty tylko jej postawę. Dorosłość ma tu wiele do rzeczy. Od niej zależy to na ile poważnie podchodzi się do roli. Jeśli aktor chce grać chorego na raka to oczywiste jest to, że czasowo będzie musiał się oszpecić dla tej roli, jeśli tego nie rozumie to po co brał taką rolę pod uwagę?

Więc jeśli to rzeczywiście prawda to albo Dakocie nie zależało na tej roli albo jej włosy są dla niej cenniejsze. Jeśli to drugie to widoczni ma jeszcze bardzo nastoletni sposób myślenia według którego jakiekolwiek oszpecenie się jest zbrodnią. Samo bycie nastolatką to jednak nie zbrodnia.

Nie powiedziałabym, że to minimalne wyrzeczenie... Szczególnie dla kogoś kto kilka lat te włosy zapuszcza.. Zresztą biorąc pod uwagę dzisiejsze możliwości to zbędne, niepotrzebne i lekko myślne by było. Weź jedno pod uwagę.. Dakota jest aktorką, zarabia swoim wizerunkiem. Goląc włosy do jednej roli automatycznie na jakiś czas wyklucza się z grania w innych filmach(rocznie włosy rosną ok 20 cm).
Zresztą biorąc pod uwagę jakość filmu to raczej nie warto by było.

A no w sumie fakt

Sofia nosiła perukę z własnych włosów podczas grania w innym filmie.
Dzisiejsze możliwości? Założenie czepka? CGI? Ja jednak wolę stare, wiarygodne metody.

Przeczytaj mój post jeszcze raz. Pomyśl nad losem ofiar raka, potem pomyśl nad losem nastoletniej gwiazdy Hollywood, która dla roli goli włosy.

No i jeszcze trzeba zwrócić uwagę na to, że włosy Sofii były o wiele dłuższe i ładniejsze niż Dakoty a na temat ogolenia głowy powiedziała to :

"There are scripts when you fall so much in love with your character. And if you are lucky and offered this part you should not tempt your fate and go to the greatest extent to be/to play this character. If you have an opportunity to do that and you do not, it's shameful. Shaving my head was the least I could do for Kate to experience the degree of her isolation and outcast from a 'normal' healthy life. Playing Kate was like balancing between two realities."

Ale noszenie peruki (która bądź co bądź jest widoczna) w kilku filmach( i na codzień) jest bardziej uciążliwe niż raz "założenie" łysiny i o ile samej aktorce może to nie przeszkadzać to producentom owszem. Fanning nie ma jeszcze takiego statutu, że może sobie robić co chce a oni i tak ją wezmą.

A to, że włosy Sofii były dłuższe nie ma nic co rzeczy(każdy przywiązuje do wszystkiego inną wagę).. jak i "dorosłość" o której wcześniej mówiłaś. Wiele wybitnych dorosłych aktorek nie zrobiłaby tego a co dopiero nastolatka która jednak myśli w kategoriach "jak ja się pokaże tak w szkole itd" i nie ma za co ją winić bo wkońcu jest nastolatką i ma do tego prawo. Nie należy od 14 letniej dziewczyny (czy ile ona by wtedy miała lat) wymagać by była jakoś wielce dojrzała i nie myślała o wyglądzie. Na to ma jeszcze czas. Ja choć nastolatką już nie jestem włosów bym nie obcieła bo najzwyczajniej w świecie byłoby mi ich szkoda.

Nie rozumiem też troche twojej filozofii.. cierpienie chorych na raka to jedno, golenie głowy do jakiegoś wyciskacza łez to drugie.. Ona ogoloną głową w filmie nic by nie zdziałała, nikomu by to nie pomogło, wątpię też by bardziej wczuła się w cierpienie chorego bo jak sama mówisz to jest nic w porównaniu z tym co przechodzą. Zdecydowanie "lepszym" doświadczeniem które by jej pomogło w wczuciu się w rolę byłoby spędzenie trochę czasu na onkologii z chorymi, a nie puste "ogoliłam głowę więc wiem przez co ci ludzie przechodzą". Dlatego nie rozumiem co to by miało udowodnić?

Co do samej roli to wątpię czy akurat zgolenie głowy było powodem odrzucenia roli bo nie wieżę, że producentom aż tak bardzo na tym zależało, że nie zgodzonoby się na charakteryzację.

Problem polega na tym, że czepki ukrywające włosy wyglądają sztucznie. Wystarczy porównać wygląd Cameron Diaz i Sofii w "My Sister's Keeper". Cameron wygląda jakby spuchła jej głowa. Może po prostu liczył się dla nich realizm?

Poza tym zauważ, że jest duża różnica pomiędzy zwykłą nastolatkę, która goli głowę a gwiazdą filmową, która robi to dla roli w filmie za którą dostanie dodatkowo miliony dolarów. Właściwie sądzę, że wiele nastolatek zrobiłoby to gdyby miały w zamian wystąpić w hollywoodzkim filmie i zgarnąć niewyobrażalną ilość "kieszonkowego". Dakota jest już na takim etapie że może sobie powybierać, ok.

Pewnie że samo ogolenie głowy nie pozwoli odczuć tego co odczuwają chorzy na raka ale jak już zaznaczyłam pozwoli lepiej zrozumieć ich sytuację. Przebywanie z chorymi jest oczywiście ważniejsze.

Nie oceniam tu Dakoty jako osoby, bo jej nie znam. Za to dziwi mnie jak wiele ludzi twierdzi, że ogolenie włosów byłoby dla Dakoty tragedią. Poważnie? Ona jest profesjonalną aktorką, nie profesjonalną recytatorką. Aktorzy często muszą zmieniać wygląd dla ról filmowych. Na tym polega ta praca. Poza tym dobremu aktorowi niezbędne jest doświadczenie. Bo bycie aktorem to tak naprawdę odnajdywanie w sobie elementów postaci, które się odgrywa. Niestety w dzisiejszym świecie aktorstwo kojarzy się ze sławą, pięknem i bogactwem. Ciekawe, że kiedyś ten zawód uważany był za haniebny.

Oczywiście, że wygląda sztucznie tak jak i peruka którą by musiała nosić przez dłuższy czas (czytaj mniejsze zło).

Właśnie to, że nie jest zwykłą nastolatką która zrobi wszystko by wystąpić w filmie jest decydujące.

Ja osobiście szczerze wątpię czy to w jaki sposób pozwoliłoby zrozumieć czyjąś sytuację.. musiałoby to być baaardzo naciągane i pod publikę... Na zasadzie wybiję sobie zęba, zapuszczę brodę i będę wiedzieć jak czuje się bezdomny.

Owszem, zgadzam się, że poświęcanie, dopasowywanie się do roli jest częścią pracy aktora. Doceniam jeśli ktoś naprawdę wczuwa się w role i jest zrobić dla nich wszystko (patrz chociażby Christian Bale) ale nie w tym przypadku. Łysina ani trochę by nie sprawiła, że Fanning byłaby w tej roli wiarygodniejsza niż gdyby miała na głowie czepek. Jej gra nie byłaby lepsza, ani mimika. Jedynce co to jej głowa wyglądałaby na mniejszą. To nie np. waga, że człowiek z nadwagą nie zagra anorektyka... Da się to zrobić mniej inwazyjnie. Poprostu zbędne poświęcenie. Idąc tym tropem aktorzy powinni się kaleczyć, robić sobie blizny(przecież można je potem usunąć) zamiast korzystać z charakteryzacji.
Cóż dziwi cię może to bo nie jesteś przywiązana do swoich włosów jak niektórzy.

Lubię moje włosy i na dzień dzisiejszy nie mam zamiaru ich ścinać ale jest dla mnie wiele rzeczy od nich ważniejszych. Gdybym była na miejscu Dakoty, gdybym była aktorką z prawdziwą pasją to taki układ (włosy za rolę, której jeszcze nie miałam - bo prawda jest taka, że rola Kate byłaby dla Dakoty urozmaiceniem) nie stanowiłby dla mnie wielkiego problemu.

A to że sama nie chciałabyś zgolić głowy, to, że nie chciała tego zrobić Dakota świadczy właśnie o tym, że ma to znaczenie dla roli. Kobieta nie posiadająca włosów będzie się czuć nieswojo, niekomfortowo, wyalienowana. Będzie patrzeć w lustro ze zdziwieniem, nie poznając siebie. Aktorka szykująca się do roli w ten sposób poczułaby namiastkę tego co czują osoby, które muszą poddać się chemioterapii. Jak już jednak zaznaczyłam aktorka goląca głowę na potrzeby roli nie byłaby jakąś - zwykłą - łysą - kobietą. Każdy wiedziałby dlaczego to zrobiła. Zyskała uznanie za poświęcenie dla aktorstwa.
No i znowu - włosy to nie ręce. Ich ścięcie nie boli i jeszcze odrastają i to szybko. Dyskomfort związany z takim posunięciem wynika tylko i wyłącznie z przyczyn kulturowych, archetypów i wychowania. Nikt się faktycznie nie kaleczy ścinając sobie włosy. O wiele większe spustoszenie w organizmie czyni znaczące przytycie/schudnięcie i na taki krok (dla roli) bym się nie odważyła właśnie z przyczyn zdrowotnych.

Tak na szybko bo muszę rano wstać:
"jest dla mnie wiele rzeczy od nich ważniejszych"
Tylko jest jedno pytanie czy to byłaby ta "ważniejsza" rzecz.. O to głównie mi chodzi. To nie było żadne arcydzieło, żaden przełom, nawet film zapadający w pamięć.. ot taki dość średniawy, dość nudny wyciskacz łez jakich pełno. Nie chodzi mi o to, że nie warto ściąć włosów do roli- jak najbardziej tak i to pokazuje klasę aktora. JEDNAK nie do TAKIEGO filmu. Gdyby to był film choć o klasę lepszy zgadzałabym się z tobą w zupełności ale w tym wypadku byłoby to zbędne poświęcenie. Poprostu jest mniej za, niż przeciw. I tutaj raczej widzę rozsądek i myślenie na trzeźwo niż niedojrzałość czy też brak skłonności do poświęceń byleby tylko ją wielbili jaka to ona wspaniała. Poprostu nie warto.

Też sądzę, że ten film to żadne arcydzieło. Ot takie, miłe filmidło. Sama rola byłaby jednak dla Dakoty ciekawym urozmaiceniem, gdyż większość jej ról to powtarzanie jednego schematu. Poza tym, moim skromnym zdaniem, filmy, w których występowała są w większości co najwyżej przeciętne.

Nawet jeśli urozmaicenie to jednak nie warto.. lepiej poczekać na coś lepszego i wtedy się w poświęcać.

Co do jej filmów może i nie są arcydziełami(zauważ, że wybór ról ma ograniczony ze względu na wiek-nie ma zbyt wielu wybitnych filmów z dziećmi w rolach głównych) ale większość trzyma poziom, a kilka można nazwać bardzo dobrymi jak Hounddog, Sam, Człowiek w ogniu.

No i tu byśmy się nie zgadzało bo u mnie "Sam" i "Hounddog" wypadają baaardzo słabo ;)

"zauważ, że wybór ról ma ograniczony ze względu na wiek-nie ma zbyt wielu wybitnych filmów z dziećmi w rolach głównych"

Również kwestia dyskusyjna. Nie ma wielu dziecięcych aktorów, także konkurencja jest o wiele mniejsza niż wśród dorosłych aktorów, był taki okres, że Dakota kosiła wszystkie dziecięce roli w Hollywood, chociaż do części ewidentnie nie była wymarzonym materiałem (W "Człowieku w ogniu" jako córka latynosa? :P W "Dreamerze" z kolei specjalnie dla niej zmienili płeć głównego bohatera).
Dziecko ze względu na swoje ograniczone możliwości (chociażby prawne) nie może też występować zawsze w głównej roli, istnieje za to wiele przykładów świetnych drugoplanowe ról dziecięcych.